Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/to-kilka.tarnobrzeg.pl.txt): Failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/server350749/ftp/paka.php on line 5

Warning: Undefined array key 1 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 13

Warning: Undefined array key 2 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 14

Warning: Undefined array key 3 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 15

Warning: Undefined array key 4 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 16

Warning: Undefined array key 5 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 17
‚ czegokolwiek, co

ciężkie albumy z półek, siadam na krześle i przekładam stronice. Niektóre wycinki pożółkły z

owinięta w koc, patrzyła tępo przed siebie znad maski tlenowej,
Rothley, a w drugim służba: lokaje, kurier, a także ci
Ledwie wstali, zaproponowała, by wypłynąć na zatokę
z tym pogodził. Miał się ożenić z kobietą, której właściwie
wyboru.
morza odbijały się gwiazdy. Sceneria była tak piękna, że
Bella nie spodziewała się tak gorącego przyjęcia ze strony rodziny królewskiej i okazywane jej uczucie często przyprawiało ją o łzy wzruszenia.
Flic wzruszyła ramionami.
ciemnością nocy, na niebie pojawił się sierp księżyca i
Tanner.
— Ponieważ rozeszła się wieść — tłumaczyła lady
Rothley. — Ale przy tym jest dowcipny i zabawny. Sir
Były rzeczy, które należało zrobić. Po prostu należało.
przy tych krawatach. Ostatnio jakaś część jej umysłu zaczynała

Jest w szoku, a ja sięgam do torby i wyjmuję aparat fotograficzny. Szybko naciskam spust

planu nici. Póki tu będziesz, Parker będzie się trzymać
- Jest smutna, bo to Karo przygotowywała ją na ten dzień.
- Możliwe.

- Wróciłam koło trzeciej.

lnic więcej.
Street, miał go wciąż przed oczami. Znalazł punkt ksero, zrobił kopie zdjęć i aktu zgonu,
Wychodzę z pracy, jadę prosto do domu, zrzucam zdjęcie O1ivii z aparatu na komputer,

BellÄ™ ogarnÄ…Å‚ strach.

WziÄ…Å‚ ze sobÄ… laskÄ™.
Morrisette przewróciła oczami. - Nie podobało mi się, że moja przyjaciółka się z nim związała. Próbowałam wybić jej to z głowy. Był takim gogusiem. Znasz ten typ. Zepsuty, bogaty i rozpustny, a wszystko to w pięknym opakowaniu. Byłby świetnym komiwojażerem. - Mówisz o swojej przyjaciółce Molly? - Millie, i nie próbuj mnie podchodzić, dobrze? - Jej twarz nagle stężała. - Nie lubię, gdy ktokolwiek mnie sprawdza. A zwłaszcza ty! - Ja tylko zapytałem o Bandeaux. - Millie przechodziła ciężki okres. Bandeaux okazał jej trochę zainteresowania. Z tego, co słyszałam... można było się z nim świetnie zabawić. Nie doświadczyłam tego osobiście, więc daj mi spokój. - W porządku. - Jeśli skończyłeś już z tymi chorymi insynuacjami, przejdźmy do rzeczy. Dzisiaj rano rozmawiałam z sekretarką Bandeaux. Twierdzi, że nie zauważyła nic niezwykłego. - Wierzysz jej? - A czemu miałaby kłamać? Przecież jej nie zwolnią. - Morrisette podniosła długopis z biurka Reeda i pstryknęła nim kilka razy. - Nie wyglądała na załamaną. Powiedziała, że już stara się o inną pracę. Nie rozmawiałyśmy długo. Spieszyła się na pogrzeb. - Więc i ty mogłaś przyjść, gdybyś tylko chciała. - Niezupełnie. Zadzwoniła do mnie Diane Moses. Wygląda na to, że w laboratorium odkryli coś ciekawego w tych plamach na dywanie. - Co takiego? - Drugą grupę krwi. - Uśmiechnęła się szeroko. - Drugą grupę? - Bandeaux miał B Rh- . Dość rzadką. Większość krwi należała właśnie do tej grupy, ale były też ślady innej krwi. Ludzkiej. 0 Rh+. Rozejrzałam się więc trochę, zadzwoniłam do miejscowego szpitala i wiesz, czego się dowiedziałam? Już się domyślał. - Nasza biedna wdowa ma krew 0 Rh+. - Bingo! - Ktoś jeszcze? - Tu sytuacja się komplikuje. 0 Rh+ to popularna grupa krwi. Szczególnie w rodzinie Montgomerych. Prawie wszyscy, poczynając od prababki, a na zmarłym niemowlaku kończąc, mają 0 Rh+. I pewnie spora część mieszkańców Savannah. Zrobimy badania DNA i zawęzimy nieco pole poszukiwań. - Porównamy je z DNA wszystkich osób związanych z ofiarą. Kazałaś im zrobić to badanie? - Yhy. Teraz... będziemy potrzebowali tylko czegoś od pani Bandeaux - jakiś włos, trochę płynu ustrojowego - i już jesteśmy w domu. - I tak miałem się z nią spotkać. - Więc teraz masz jeszcze jeden powód. - Jeszcze jeden? - Daj spokój, detektywie, nie piep... nie wciskaj mi kitu. - Morrisette przechyliła głowę i przyjrzała mu się badawczo. Masz to wypisane na tym swoim paskudnym pysku. Podoba ci się wdówka. - Jest pociągająca - przyznał ostrożnie.
– Może to zbieg okoliczności.